dwumiesięcznik środowisk twórczych
lublin
kultura i społeczeństwo
ZAPRASZAMY DO ZAPOZNANIA SIĘ Z TREŚCIĄ OSTATNIEJ I ARCHIWALNYCH PUBLIKACJI

numer 6 (129) listopad-grudzień 2024
DRODZY CZYTELNICY,
sto lat temu, 13 listopada 1924 roku, Władysław Stanisław Reymont (1867–1925) został wyróżniony literacką nagrodą Nobla za powieść Chłopi. Kontrkandydatami Reymonta do nagrody byli Tomasz Mann (przyznano mu ją pięć lat później), Maksym Gorki i Thomas Hardy. W Polsce uważano, że nagroda należy się Stefanowi Żeromskiemu.
Czterotomową „epopeję chłopską” – jak utwór ten rychło nazwała krytyka – pisał Reymont w latach 1901–1908, jej poszczególne części w formie książkowej ukazywały się w latach 1904–1909. Akcja powieści rozgrywa się we wsi Lipce w ciągu dziesięciu miesięcy, od września do lipca. Pisząc Chłopów Remont miał już w swoim dorobku znakomite utwory, jak: Ziemia obiecana, Komediantka i Fermenty. Nagrodzone dzieło zaskakiwało rozmachem artystycznym i nowatorską, jak na owe czasy, narracją.
Na łamach prasy nie brakowało pięknych i entuzjastycznych głosów: „Kurier Warszawski” powiadamiał swoich czytelników: „To nie tylko berło literackie dla wielkiego artysty, to pokłon dla Polski i deklaracja, że najpiękniejsze perły w skarbach ludzkości noszą polskie nazwisko”.
W „Nowej Ziemi Lubelskiej” odnotowano: „Wiadomość o przyznaniu Nagrody Nobla znakomitemu autorowi Chłopów została przyjęta przez cały naród polski z uczuciem najwyższej radości i dumy. Bowiem odznaczenie Władysława Reymonta, trzeciego Polaka, który w ślad za Henrykiem Sienkiewiczem i Marią Curie-Skłodowską uzyskuję tę nagrodę nie jest tylko jego osobistym triumfem, lecz także triumfem narodu, który go wydał. Podnosi blask imienia polskiego za granicą, toruje drogę polskiej twórczości szeroko poza granice naszego państwa. Z tych względów dzień ten zapisany zostanie Polsce jako jedna z dat najjaśniejszych”
A samopoczucie laureata? Reymont liczył sobie wówczas lat 57, był schorowany, stan zdrowia nie pozwalał uczestniczyć w ceremonii w Sztokholmie i w jego imieniu nagrodę odebrał polski przedstawiciel dyplomatyczny w Szwecji Alfred Wysocki. Pisarz zmarł rok po uhonorowaniu go wielką nagrodą (5 grudnia 1925). W ostatnich miesiącach jego życia nastroju nie poprawiały mu różne pogłoski, jak chociażby o „spisku prawicowców”, któremu miał zawdzięczać Nobla. Mit ten zrodził się szybko, bo kilka miesięcy po przyznaniu nagrody. Wiosną 1925 r. pisarz wstąpił do PSL „Piast”, a 15 sierpnia Wincenty Witos zorganizował ku jego czci ogólnopolskie dożynki w Wierzchosławicach. Tym samym Reymont i Nagroda Nobla wplątani zostali do narodowych gier oraz sporów partyjnych. Kilka lat później legendę ubogacił Jan Lorentowicz, w młodości przyjaciel Reymonta, w późniejszych czasach przyjaciel Żeromskiego i wielbiciel jego talentu. W 1934 r. opublikował w „Kurierze Porannym” artykuł o znamiennym tytule – Nagroda, która go nie doszła – i nadtytule: „Dlaczego Żeromski nie otrzymał nagrody Nobla?”.
W artykule padają oskarżenia, że przyznanie Nobla Reymontowi, a nie Żeromskiemu, było efektem rozgrywek politycznych. Wedle Lorentowicza rządy Witosa, a potem Władysława Grabskiego uważały Reymonta za swojego, Żeromskiego natomiast za przedstawiciela opozycji – i politycznymi naciskami utrąciły kandydaturę autora Popiołów w Akademii Szwedzkiej. Lorentowicz powtórzył śmiałe tezy w książce Spojrzenie wstecz, dwukrotnie wydawanej, czym utrwalił i spopularyzował swoją wersję zdarzeń. I wreszcie w 1972 r. opublikował swoje wspomnienia Henryk Dzendzel, sekretarz PSL Piast w latach 1922–1925. Nie tylko podtrzymał mit spisku, ale niemal przekonał swoją opowieścią, że najważniejszą wówczas sprawą dla polskich elit politycznych i dyplomatycznych była Literacka Nagroda Nobla.
Decyzję Komitetu Noblowskiego usprawiedliwiają niektórzy polscy badacze literatury. Utrzymują, iż wszystkie cechy pisarstwa autora Ludzi bezdomnych, które uczyniły z niego przywódcę duchowego kilku pokoleń inteligencji polskiej, wykluczały go z grona poważnych kandydatów do Nobla. Według nich wszak to proza poruszająca sprawy ściśle polskie i wyjątkowe uznanie, jakim cieszy się Żeromski w Polsce podyktowane jest raczej względami narodowymi niż artystycznymi.
Do trudnego tematu powraca Marek A. Koprowski w artykule Jak wygnać Smętka, autora nie zajmują jednak polskie potyczki literackie, bój o nagrodę rozpatruje w kontekście polsko-niemieckich sporów o Pomorze. Żeromski z entuzjazmem i żarliwością włączył się w działalność propagandową na rzecz przyłączenia Pomorza do odrodzonej Rzeczypospolitej. Pisarz już w roku 1918 na licznych spotkaniach prezentował swój poemat Wisła, w którym wyłożył wizję zagospodarowania rzeki. Przypominamy fragment utworu. Cztery lata później opublikował tom Wiatr od morza, utwór zrobił furorę, miał dziesięć wydań. Książka – pisze Koprowski – uznawana za literacki argument za dostępem Polski do morza i polskością germanizowanego Pomorza została zgłoszona do Nagrody Nobla, finał znamy. Polecam pasjonującą rozprawę.
A w numerze (m.in.) o innej wielkiej nagrodzie literackiej, o Laurze Józefa Czechowicza. To największe i najcenniejsze trofeum lubelskiego środowiska w roku 2024 trafiło do rąk Jadwigi Mizińskiej, autorki tomu Jestem z Kamienia. Zachęcamy do lektury nagrodzonego zbioru.
Ponadto: piękna proza, wspomnienia z dawnych wypraw, szkice, rozprawy o sztuce i stosunkach polsko-ukraińskich. A następny numer za dwa miesiące! Do spotkania
– REDAKTOR